Chcesz mieć zlecenia pod ryj w copywritingu? Na stały napływ wysokopłatnych projektów trzeba aktywnie zapracować. W tym artykule pokazuję 7 sprawdzonych kroków, dzięki którym przestaniesz desperacko polować na zlecenia, a zaczniesz wybierać te najlepsze spośród wielu propozycji współpracy.
Dlaczego pod ryj? Bo copywriting to nie hotel
Nie jest to jak w hotelu, gdzie zlecenia same „pod ryj podstawią”. W copywritingu trzeba na nie zapracować – nie wystarczy samo czekanie i siedzenie. Można mieć zleceń pod korek, więcej niż jest się w stanie przerobić, ale trzeba na to aktywnie pracować.
Zlecenia nie biorą się znikąd – są owocem wcześniej wykonanej pracy. Nie ma zleceń bez pracy i nie ma efektów bez włożonego wysiłku. To jak ze szczupłą sylwetką – nie osiągnie się jej bez ćwiczeń i diety.
Jak mieć zlecenia podstawione pod ryj w 7 krokach
Marka i reputacja
Musisz być osobą znaną z tego, że robisz robotę. Bez budowania marki nie możesz oczekiwać, że zlecenia same przyjdą. To jak mieć kilka palet pustaków na działce i cement, i oczekiwać, że dom sam się wybuduje. Jeśli nie weźmiesz tego pustaka i go nie przykleisz do innego pustaka, dom nie powstanie.
Dobra robota
Biznes to dobra robota i cyferki. Często wystarczy oddać tekst spełniający wymagania na czas – już to wyróżni Cię na tle 70-80% copywriterów. Klienci szukają wykonawców, którzy już komuś dobrze wykonali pracę. Dowożąc na czas i znając podstawy copywritingu, możesz wybić się do top 10% w Polsce.
Rekomendacje
Nie czekaj aż ktoś Cię poleci – sam polecaj innych. Poznaj ludzi i aktywnie polecaj. Im więcej wartości od siebie dasz, tym więcej tej wartości do Ciebie wróci. Nawet jeśli ktoś nie odwdzięczy się od razu poleceniem, może zrobić to za pół roku.
Specjalizacja
Klienci nie szukają „specjalisty od wszystkiego”. Szukają ekspertów w konkretnych dziedzinach. Agencje też szukają specjalistów, nie generalistów. Daj się poznać jako ekspert w wybranej dziedzinie. Przy czym w pracy nie musisz się ograniczać tylko do tej branży – możesz zachować wizerunek specjalisty, a jednocześnie realizować zlecenia z innych dziedzin.
Relacje
Znaj ludzi, daj się poznać, daj się polubić właściwym osobom. Wystarczy wymienić parę wiadomości na Messengerze czy LinkedInie. Dobrze budować relacje z osobami z branż pokrewnych (SEO, reklama, web development). Nie musisz się spotykać z każdym na kawę – czasem wystarczy skomentować post czy wymienić kilka wiadomości.
Strona internetowa
To Twoja wizytówka i miejsce, gdzie klient może poznać Twoją ofertę bez konkurencji 200 innych PDF-ów. Nawet prosta strona z podstawowymi informacjami jest lepsza niż jej brak. Jeśli masz specjalizację, łatwiej będzie Ci się pozycjonować na konkretne frazy.
Content
Tworzenie wartościowego contentu pozwala dać się poznać, zbudować zaufanie i rozwiązywać problemy szerszego grona odbiorców. Nie oczekuj natychmiastowych efektów – skup się na dawaniu wartości. Puste media społecznościowe nie przyciągną klientów.
Co się dzieje, gdy pomijasz te 7 kroków?
Zlecenia znikają zanim je zobaczysz. Większość zleceń w Polsce znika, zanim trafi na platformy czy grupy. Copywriterzy idą wprost do klientów lub klienci przychodzą do nich przez maila, stronę czy polecenie.
1. Klient nie może do Ciebie trafić
Nikt Cię nie zna ani Ci nie ufa. Nie wiadomo jaką robotę robisz ani w czym się specjalizujesz. Jesteś widoczny tylko w komentarzach na Facebooku pisząc „PRIV”. Nigdzie Cię nie widać, tylko w komentarzach na Facebooku – „chętny”, „napisz PRIV”, albo „napisałem PRIV”. Jeżeli Cię nigdzie nie ma, nikt Cię nie zna, nikt nie wie jaką robotę robisz. To jak klient ma do ciebie trafić? Którędy?
2. Widzenie tunelowe
Widzenie tunelowe objawia się podejmowaniem nieracjonalnych decyzji. Pierwszy raz spotkałem się z tym w League of Legends – nazywało się to Tunnel Vision. Gracze w ogniu bitwy podejmowali nieracjonalne, nieefektywne decyzje. Najczęściej oznaczało to, że gonią za zabójstwem zamiast za celami. Bo cele wygrywają grę, zabójstwa nie.
W copywritingu widzenie tunelowe objawia się tym, że widzisz zlecenie za 1800 złotych i myślisz „kurde, to jest dobra kasa”. I owszem, to jest dobra kasa – tylko za co? Bo 1800 zł to może być 6 maili, sales letter albo jedna strona www, ale to może być też 150 tysięcy znaków. To może być robota na jeden dzień albo dwa, a może być robota na dwa tygodnie.
3. Frustracja
Widzisz tylko efekty cudzej pracy, nie proces. Widzisz kogoś, kto zbudował markę, relacje, ma stronę i się reklamuje. Nie widzisz pracy, którą w to włożył. Widzisz tylko to, że „zabiera ci zlecenia”. I ogarnia cię gniew, bo wydaje ci się, że to mogłyby być twoje zlecenia. Masz problem z tym, żeby zaakceptować fakt, że nie jesteś tak dobry jak ci się wydaje. Że są od ciebie lepsi, skuteczniejsi, bardziej proaktywni. Ludzie, którzy przez lata zbudowali większe zaufanie u klientów.
Jesteś tyle wart, ile dajesz od siebie. A jeśli nic innym nie dajesz, to ile jesteś wart? Skończ z podejściem, że coś ci się należy. Że jest jakiś przydział zleceń, że ktoś to rozdaje. Nie ma przydziału. Nikt nie rozdaje.

Copywriter, marketer, memiarz. Założyciel firmy DBest Content. Pierwsze samodzielne kroki w marketingu stawiał na blogu Lekcja Życia. Autor gościnny artykułów o intencji użytkownika, wyszukiwaniu słów kluczowych, i guest postingu. Pisał dla Rankomatu, PKO Ubezpieczenia, Marketu Ubezpieczeń, Surfera SEO czy Komputronika.