Sporo osób, które zaczynały od pisania treści pod SEO, poszło do SEO. Byli u mnie Bartek Gąsior, Michał Płomiński, Roland Myśliwiec i Michał Woroniecki. Oni przeszli tę drogę, a najkrótszą i prawdopodobnie najlepszą drogą do zdobycia kompetencji jest kurs frazy. Kurs SEO szuka około 1000 osób miesięcznie według narzędzia Semrush, a z autorem najchętniej polecanego kursu SEO w Polsce będę rozmawiał dzisiaj. Z tego odcinka dowiesz się:

  • czyjest sens zostawać copywriterem w dzisiejszym cyfrowym świecie?
  • czy można polegać na Google?
  • jak mądrzej korzystać z narzędzi do pisania treści pod SEO?
  • co jest największym zagrożeniem dla biznesów online?

Poznasz też nieznany fragment historii o tym jak powstał kurs PapaSEO.

Przeszedł drogę od milionów w budowlance przez bankructwo do milionów z SEO. Dbał o pozycjonowanie jednego z największych i najstarszych brandów w Polskim Internecie. Dzisiaj uczy. Najpierw szkolił stacjonarnie, dzisiaj prowadzi kurs SEO, który pobrało ponad 3000 osób. Grzegorz Strzelec.

https://creators.spotify.com/pod/show/daniel0882/episodes/Po-co-przedsibiorcy-SEO-Jak-pisa-pod-SEO-Goc–Grzegorz-Strzelec-PapaSEO-e30t4p5

Grzegorz Strzelec w Internecie

https://www.linkedin.com/in/grzegorzstrzelec
https://papaseo.com/

Co ostatnio napisałeś za pieniądze?

Za pieniądze przeważnie piszę strategie i audyty. Ostatnio trafił mi się taki projekt dla bardzo dużej marki w Polsce, gdzie tworzę rodzaj audytu, który ma pomóc w przeprowadzeniu szkolenia. Z takich niebezpośrednich płatności, to często dzielę się wiedzą w mediach społecznościowych. Staram się, żeby była mięsna, konkretna, żeby w krótkim poście można było dać konkretny tip, który ktoś może wdrożyć. Zawsze gdzieś liczę na to, że ten post będzie się przekładał na to, że ktoś sprawdzi kim jestem, odwiedzi moją stronę szkolenia i być może zdecyduje się na zakup moich kursów.

Jakie masz dzisiaj podejście do tzw. algorytmów białkowych do tworzenia treści do internetu?

Uważam, że jest miejsce i dla tych, którzy już są wyjadaczami na rynku copywritingu, i jest też miejsce dla tych, którzy dopiero startują. Pewnie nie ma miejsca dla edytorów treści czy jakichś korektorów. Natomiast dla osób, które tworzą treści, musimy pamiętać o jednej rzeczy, że SEO to nie cały świat. Jest ważnym kanałem, ale uzależnienie się od kanału Google może być gwoździem do trumny naszego biznesu.

AI jest w stanie nawet dzisiaj tworzyć posty na Facebooka czy LinkedIna, podejrzewam, że część tych postów, które dzisiaj pojawiają się na LinkedInie czy Facebooku są pisane przez algorytmy. Jednak dochodzimy zawsze do pewnego momentu, w którym ta wiedza człowieka, jego sposób bycia, specyficzny model tworzenia treści, budowania zdań jest cały czas potrzebny.

Copywriterzy, którzy będą potrafili wspomagać się modelami przy researchu, mogą mieć przewagę. Więc do pewnego stopnia modele sztucznej inteligencji wspierają póki co copywriting i copywriterzy mogą być beneficjentami. Czy tak będzie zawsze? Nie wiem. Tak samo jak nie wiem, co będzie SEO za jakiś czas. Na razie sądzę, że przed SEO jeszcze jest wiele lat dobrej przyszłości.

Jak postrzegasz postęp w jakości outputu AI w ostatnich miesiącach?

Najpierw ten postęp w jakości outputu był bardzo dynamiczny, bo firmy inwestowały w to, żeby ten output był jak najlepszy. Teraz modele AI potrzebują danych, a jeśli już zasililiśmy je większością tego, co jest powszechnie dostępne, to czym więcej możemy te modele zasilić? Ten etap, w którym ciągle dokładaliśmy do modelu nowe dane, powodował bardzo gwałtowny rozwój. W tym momencie, kiedy już te dane są, no może jeszcze nie wszystkie, bo modele być może mogłyby się rozwinąć o to, aby móc mieć aktualny, absolutnie bieżący dostęp do wiedzy.

Sama ilość danych jest skończona i my już te modele jako ludzkość zasililiśmy tymi danymi, więc wiele więcej nie możemy zrobić pod tym kątem, dlatego widzimy ten spadek. Teraz już jest rozwój samych modeli AI, aby mogły nazywać się AI, muszą coraz lepiej wyciągać wnioski i tworzyć coś nowego na bazie tych danych, które są już dostępne.

Do tego potrzeba więcej technologii, więcej procesorów i więcej energii przede wszystkim. Dlatego sądzę, że ten rozwój będzie troszkę stopował – nie chcę mówić, że AI się zatrzyma, ale kolejny wielki skok będzie za wiele lat. Te drobne skoki będą cały czas, a to co mamy będziemy rozwijać o nowe możliwości, jak np. agenci, którzy już działają w OpenAI, ale ich szybkość i sprawność jest jeszcze bardzo niska.

Jak dojść do takiego poziomu, czy wiedzy, czy eksperckości, żeby ludzie sami Cię prosili o nagranie kursu?

Jedna cecha, którą mam i która mi się udała w życiu, to dobry warsztat jeśli chodzi o mówienie. To dar, który pozwala się przebić. Gdybym wybrał dowolną inną branżę, to też mając dar mówienia, pewnie byłbym w stanie się przebić.

W SEO wszedłem już w 1998 roku, kiedy jeszcze nie było Google, a była Altavista. Potem zacząłem wiedzę czerpać od samego Google’a. Byłem kimś, kto nazywa się Top Contributor w Polsce. Z ramienia Google pomagaliśmy webmasterom czy właścicielom stron w błędach czy problemach z wynikami wyszukiwania, co dawało mi dużą przewagę, bo mieliśmy kontakt bezpośredni z pracownikami Google’a.

Punktem przełomowym było to, gdy zatrudniłem się w Onecie. Tworzenie dużych działów SEO w dużych mediach nie było w tamtym czasie powszechne. Byłem prekursorem tworzenia takich dużych działów. Mówiło się o „łysym z Onetu” i to budowało mi markę osobistą. Potem trafiło się jeszcze TVN, jeszcze parę innych biznesów. Całość tych działań spowodowała, że przebiłem się na rynku.

To co mi pomaga w branży, to że staram się nie być krzykaczem, nie potępiam innych, nie oceniam, nie krytykuję. Staram się być trochę dyplomatą, mówić do ludzi w sposób miły, przyjemny i sympatyczny. Staram się wyczerpywać tematy, mówić konkretnie, bez domysłów zbędnych, bez lania wody zbędnego.

Sam proces budowy studia też dużo mi dał, relacjonowałem na mediach społecznościowych każdy etap tej budowy. Jeśli pokazujesz i masz trochę naturalnej pokory w sobie, skromności, a jednocześnie otwartości, to to samo w sobie buduje markę, buduje odbiór mojej osoby jako człowieka, który jest naturalny, normalny, sympatyczny, można z nim pogadać. A za tym wszystkim powinna też iść wiedza – bez tego fundamentu, w postaci tego, że wiesz o czym mówisz i potrafisz o tym dobrze mówić, to cała reszta też nie ma do końca sensu.

Jak pisać dzisiaj treści, żeby zadowalać wyszukiwarkę i użytkowników?

W moim kursie ponad 20 odcinków, ponad 10 godzin materiału jest tylko i wyłącznie o tym, jak tworzyć treść. A jak dodamy do tego moduły o tym, jak dobrać frazy kluczowe, jak zrobić research konkurencji i siebie, to się robi prawie cały kurs. Można powiedzieć, że 60% kursu jest właśnie o tym, w jaki sposób tworzyć treści.

Pisanie w oparciu o same frazy kluczowe jest już reliktem. Dziś nie tworzymy treści dobierając frazę kluczową i myśląc, jak ją upchać w tekście. Dzisiaj treścią musimy zaspokoić nie tylko algorytm Google’a, ale też człowieka. A zaspokajając potrzeby człowieka, zaspokajamy tym samym też algorytm Google’a.

Dziś w tworzeniu treści mówimy o encjach czy intencjach – musimy w materiale umieścić informacje nie tylko o głównym temacie, ale też o wszystkim co jest związane z danym zagadnieniem. Powinniśmy też odnosić się w materiale do intencji ludzi, odpowiadać na typowe pytania związane z konkretnym zagadnieniem.

Nasze treści nie pokazują się tylko na jedną frazę, ale pojawiają się na dziesiątki, setki, czasami tysiące innych zapytań pobocznych, które są dookoła tego zagadnienia. I my to powinniśmy mieć poruszone w naszym materiale lub serii materiałów.

Parametry jakościowe wizyty oceniamy nie w kontekście całości internetu, ale w kontekście jednej konkretnej frazy i odniesienia się do konkurencji. Jeżeli u większości konkurentów sesja trwa tyle i tyle, a u nas trwa znacząco krócej lub dłużej, to znaczy, że coś może być nie tak.

Jakie podejście polecasz do narzędzi do tworzenia treści?

Przede wszystkim takie, w którym narzędzia stają się naszymi pomocnikami, a nie my stajemy się ich zakładnikami. To jest fundament. Jeżeli staniemy się zakładnikiem cyferki, którą ktoś według własnego algorytmu wymyślił, to przegraliśmy.

Artykuł tworzymy przede wszystkim dla ludzi. Mało która treść w internecie powstaje w innym celu niż zarabianie pieniędzy. Żeby zarobiły te pieniądze, te treści muszą być przeczytane, zrozumiane i wywołać jakąś reakcję. Jeśli będziemy sugerowali się tylko narzędziem i wpychali gdziekolwiek słowa kluczowe, byle tylko uzyskać wynik np. 90% na 100, to stworzymy bełkot, materiał nieczytelny dla człowieka i łatwo rozpoznawalny dla algorytmów jako próba manipulacji.

Czy powinniśmy odrzucić te cyferki? Nie. Ale powinniśmy tylko się nimi sugerować. Zerknąć, czy artykuł ma 65%, 70% czy 90% – to jest kwestia tego, w jaki sposób opracujemy materiał. Ale nie powinno to być wyrocznią, a na pewno nie powinien to być KPI rozliczenia takiej treści.

Można mieć artykuł, który ma 30 na 100 punktów i on będzie dobrze performował w wynikach wyszukiwania. Nie zawsze jest konieczność dążenia do tych umownych 100%, bo to jest tylko liczba oparta o jakiś schemat, który ktoś sobie wymyślił. Wynikiem takich dążeń są strasznie sztuczne twory, które nie przypominają czegoś przydatnego dla człowieka.

Sugestia – tak, jak najbardziej, pomaga nam zorientować się, gdzie jesteśmy. Ale fundamentem powinno być to, że my tą treść czytamy, rozumiemy i widzimy, że ona jest przydatna i dobra.

Czy Twój kurs pomoże komuś, kto chce wejść do branży SEO?

Tak, uważam, że mój kurs jest przeznaczony dla każdej osoby, która w jakikolwiek sposób ma coś wspólnego z tym, w jaki sposób wygląda strona internetowa. Czy to jeśli chodzi o technologię, czy treść, czy wygląd i fakt istnienia. Mam tu na myśli na przykład przedsiębiorców czy menadżerów marketingu.

Dam analogię – jak idziemy do salonu samochodowego, to nie wchodzimy tam i nie mówimy „dzień dobry, chciałbym samochód” bez żadnych szczegółów. Idąc do salonu wiemy, jakiego modelu szukamy, jakie silniki nas interesują, czy chcemy kombi, sedana czy pick-upa, znamy kolory, wyposażenie itd. Potrzebujemy tej wiedzy, żeby wybrać prawidłowy samochód.

W większości przypadków samochód jest kosztem, który często obciąża nas na wiele lat. I wiemy o tym dużo, potrafimy iść i sprawnie kupić samochód. Tymczasem mamy SEO, które jest immanentną częścią każdego biznesu online, a większość przedsiębiorców nie ma o nim zielonego pojęcia.

Mój kurs chce to zmienić. W tym torcie SEO, który jest naprawdę wielki, jest mnóstwo jeszcze miejsca dla marek, jest mnóstwo miejsca do konkurencji. W wielu branżach jeszcze ta konkurencja jest tak prosta, że niewiele trzeba wysiłków, żeby obecni liderzy zostali zdetronizowani. Tylko potrzebna do tego jest wiedza.

Uważam, że przynajmniej jedna osoba w firmie, jeśli w jakikolwiek sposób strona internetowa przyczynia się do sprzedaży, powinna mieć pojęcie o SEO. Nie musi go robić, ale powinna wiedzieć, czego wymagać. Nieważne czy chcesz to SEO wykonywać wewnętrznie, czy zlecić – jedna przynajmniej osoba w firmie powinna o tym mieć pojęcie. I tak prowadzę kurs – od podstaw, absolutnych podstaw prowadzi użytkownika przez cały świat SEO.

Czy SEO jest martwe?

Nie. SEO ma coś wspólnego z buddyzmem, bo to jest jedna z tych religii, w których jest możliwa reinkarnacja. Ja już jako specjalista SEO umierałem przynajmniej 20 razy. Tak, przynajmniej raz w roku na poważnie „umiera SEO”.

Co roku słyszymy takie wieszczenia śmierci SEO – jak wycięli keywordy, jak zajęli się mieszarkami, jak zajęli się najgorszymi zapleczami, jak przed Penguin, który przeorał branżę linkową, jak RankBrain wszedł – za każdym razem było, że „SEO umiera”.

A tymczasem ono cholerstwo żyje, ludzie nie chcą przestać z tego Google’a korzystać, cały czas wyszukują. W styczniu Google po dość długim czasie zdradził informacje o ilości wyszukiwań i okazało się, że są na kolejnym rekordzie – ponad 5 bilionów wyszukiwań w wyszukiwarce.

Mówienie o tym, że SEO umiera jest bardzo na wyrost. Nie martw się o takie publikacje, bo część biznesów to uwierzy i nie podejmie działań SEO, odbierając sobie pewną przewagę konkurencyjną. Każdy kanał, który dostarcza nam kolejnych klientów powoduje, że nasz produkt może być częściej polecany i tańszy, bo sprzedajemy go więcej. Więc odbieramy sobie istotną przewagę konkurencyjną, jeśli zaniechamy takich działań.

Gdzie możemy Cię znaleźć w internecie?

Przede wszystkim na PapaSeo, na LinkedInie i na Facebooku. Na Facebooku generalnie, najczęściej udzielam się na grupie SEO/SEM Polska – tam dość często odpowiadam, szczególnie na technologiczne tematy. Bardzo lubię rozkminy, uwielbiam tematy gdy komuś spadła pozycja, najlepiej jeszcze jak spadło nagle. Uwielbiam szukać, orać do środka takiego serwisu i szukać przyczyny.

Na LinkedInie bardzo technicznie podchodzę do tematów, przeważnie staram się pomagać ludziom. No i PapaSeo to podstawowy kanał komunikacji, miejsce, w którym można znaleźć mój kurs i go kupić.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *