Jeśli chodzi o Goodcontent, opinie są podzielone. Jedni wymieniają portal jako miejsce, gdzie można znaleźć płatne zlecenia i dorobić parę złotych w wolnym czasie. Inni klną na niego na czym świat stoi i utożsamiają z wyzyskiem na rynku copywriterskim. 

Jak jest naprawdę? Czy warto zarabiać na Goodcontent? Starałem się utrzymać tę recenzję w neutralnym, subiektywnym tonie, ale chyba mi się nie udało. 

Z tego artykuł dowiesz się:

  • czym jest Goodcontent?
  • czy warto pisać na Goodcontent?
  • dlaczego sytuacja na Goodcontent wygląda tak, a nie inaczej?
  • jeśli nie Goodcontent, to co?
  • jak zarabiać więcej jako copywriter?

Czym jest Goodcontent?

W wielkim skrócie, Goodcontent to platforma content marketingu, na której możesz zamawiać teksty na strony internetowe. Założona przez Bartłomieja Tokarskiego w 2015 r. 

W 2019 r. platformę kupiło WhitePress i od tamtej pory Goodcontent służy głównie pisaniu tekstów pod SEO dla linków zwrotnych i artykułów sponsorowanych kupionych za pośrednictwem WhitePress. Trafiają się też niezbyt ambitne opisy produktów i kategorii, których celem jest zapchać stronę treścią.

Nie jest to jednak dobry sposób na to, aby zacząć przygodę jako SEO copywriter. Są bowiem dużo lepsze opcje, o których przeczytasz w załączonym artykule:

SEO Copywriting, czyli jak zarabiać na pisaniu tekstów do sieci

Goodcontent – brak zleceń. Dlaczego nie ma zleceń na Goodcontent?

Stale powtarzałem, że Goodcontent to nie jest portal dla copywriterów, tylko dla seowców. Mało kto zamawiał tam cokolwiek innego niż byle jakie teksty za byle jakie pieniądze, aby było pod linka.

Kiedy tylko okazało się, że sztuczna inteligencja może tworzyć teksty podobnej (jak nie lepszej) jakości, szybciej i za mniej, seowcy wynieśli się z GC i zaczęli korzystać z Chata GPT lub innych tego typu narzędzi.

Jak działało Goodcontent od strony copywritera?

Wchodzę na stronę główną, gdzie zamyślona, dobrze ubrana pani udaje, że pisze tekst. Gdybym nie siedział w branży od 2019 r., może dałbym się nabrać, że czeka mnie taka przyszłość. 

goodcontent strona główna

Strona główna wita mnie informacją, że ponad 20 000 copywriterów współpracuje z Goodcontent. Jestem ciekaw, ilu z nich to aktywni użytkownicy. 

Klikam “Załóż konto”. Portal wita mnie formularzem.

goodcontent formularz rejestracji

Uzupełniam informacje i piszę jakiś krótki tekst na temat “udane małżeństwo”, żeby udowodnić administracji, że nie jestem idiotą. 

Po zalogowaniu widzę dashboard. Po lewej mam pasek boczny z opcjami. 

Good Content pasek boczny

Przyszedłem tu zarabiać kasę, więc klikam “Lista zamówień”.

Good Content lista zamówień

Lista nie powala. 

Spodobało mi się zaznaczone zlecenie. “Nie odrzucam zamówień”. Tak jakby to nie było oczywiste, że za wykonane zlecenie należą się pieniądze. Ludzki pan. Miło z jego strony. Ale przynajmniej nie wymaga nie wiadomo czego, a i stawka nie jest najniższa. 

Spodobało mi się natomiast to zamówienie. 

Good content wymagania 1
Good content wymagania 2

Szczególnie urzekł mnie fragment, że “Teksty powinny być chwytliwe i wzbudzać zainteresowanie ofertą firmy. Mile widziane zastosowanie tzw. zwrotów Call to Action (sprawdź, zobacz, przekonaj się itp.)”. 

I za to dostaniesz 2,69 zł za 1000 zzs. 

Jak przyjmować zamówienia na Goodcontent? 

Good Content jak przyjmować zamówienia

Przyjmujesz zamówienie, klikając przycisk “Rezerwuj”. To oznacza, że kto pierwszy ten lepszy.

Od momentu rezerwacji masz 6 godzin na realizację zamówienia.

Poprawka użytkownika Olo: portal powyżej pewnej liczby znaków dodaje 30 minut za 1000 znaków ponad limit.

Po zakończeniu wysyłasz napisany tekst i zamawiający ma po otrzymaniu tekstu 7 dni na akceptację lub odrzucenie. 

Akceptacja dopisuje środki na konto copywritera. Odrzucenie… Cóż, wyjaśnia się samo. 

Możesz też dostać zamówienie prywatne. Ludzie powiadają, że są lepiej płatne.

Goodcontent zamówienie prywatne

Z ciekawości sprawdziłem. 

Zamówienie prywatne goodcontent

Istotnie, 5,71 zł za 1000 znaków to o złotówkę więcej niż maksymalna oferta. A jeszcze ja mam działalność gospodarczą, więc wziąłbym dodatkową złotówkę (na podatek). Więc zgadza się, płacą więcej. 

Ale nadal mało. 

Poprawka użytkownika Olo: 5,71 jest za cały tekst, nie za 1000 znaków.

Musiałem skapitulować

Zazwyczaj jak coś testuję, to testuję. Kiedy pisałem artykuł o wypełnianiu ankiet, to przez trzy miesiące wypełniałem ankiety za jakieś drobne. 

Ale tu… 

Nie jestem w stanie zmusić się do pisania tekstu za takie stawki. Sorry. 

Wolę pisać niniejszy artykuł za darmolca, bo wiem, że w perspektywie roku zarobi mi więcej niż 9 zł. 

To samo ze zlecaniem. Chciałem sprawdzić, jaką jakość tekstu mogę mieć za mniej niż 10 zł za 1000 znaków, ale musiałbym zlecić tak z 20 tekstów, żeby mieć miarodajny wynik. Może kiedyś się pokuszę.

Zalety Goodcontent

Obecnie zalet Goodcontent nie ma, bo z perspektywy copywriterów ten portal się skończył. Wpływ na to miały po części wady, które wymieniam poniżej, oraz fakt, że niskie stawki nie przyciągnęły jakościowych wykonawców.

Są osoby, które twierdzą, że większość zleceń na GC odbywa się obecnie głównie przez zlecenia prywatne. Ale zlecenia prywatne na Goodcontent są jak yeti – podobno istnieją, ale nikt nie widział.

Kiedyś dostałem propozycję zlecenia prywatnego za 5 zł za 1000 znaków. Nie, dziękuję.

Goodcontent – wady

To właściwie temat na osobny artykuł, ale spróbuję się streścić.  

Wolny rynek zdominowany przez zleceniodawców

GC reklamuje się hasłem: „Elastyczne ceny w naszej platformie – to Ty ustalasz stawkę„.

Ustalanie się stawek na Goodcontent przebiegało w warunkach wolnorynkowych. Zleceniodawcy składali zamówienia, a one schodziły. Zaczęli więc manipulować stawką i badać, jak nisko mogą z nią zejść, żeby copywriterzy nadal brali zlecenia. 

I zeszli. 

Zamawiający to w większości seowcy, a gros roboty seowców to testy. 

I tak testowali, aż znaleźli dolny pułap.

Trudno ich za to winić. 

Tutaj działa zasada substytucji. Jeśli zamawiający nie widzi różnicy w produktach, wybierze tańszy. Ludziom od SEO pod linka nie są potrzebne wybitne treści. Więc po co mają płacić komuś 20 zł za 1000 znaków, jeśli na Goodcontent ktoś napisze tekst o podobnej wartości użytkowej za 2 zł za 1000 znaków?

Nie możemy oczekiwać od ludzi, że nagle sami z siebie zaczną płacić więcej, bo przecież nie wypada wyzyskiwać innych. 

Niskie stawki

To oczywista konsekwencja poprzedniego punktu. Nie ma się nawet nad czym rozpisywać. 

Na Goodcontent kokosów nie zarobisz. Tyle.

Niewysokie stawki sprawią, że na koniec miesiąca Ci się odechce.

Aczkolwiek moje serce skradła ta opinia na GoWork.pl.

GoodContent opinia GoWork

Mój drogi copywriterze o nicku Copywriter – zawodowi copywriterzy nie piszą na Goodcontent. Nie wiem, kim jesteś, ale na pewno nie zawodowym copywriterem.

Na dostęp do lepiej płatnych zleceń trzeba sobie zasłużyć

To jest dla mnie jakieś nieporozumienie. Rozumiem, że jak początkujący muszę odrobić pańszczyznę, ale bez przesady.

Ten system na jednym poziomie stawia 13-latka, który jest dobry z polskiego, i lekarza z 20-letnim stażem pracy. 

Wadliwy system ocen

Znam dwie świetne prawniczki wyspecjalizowane w prawie Internetu. 

Jedna z nich to Kinga Konopelko. W Google ma ocenę 5 gwiazdek na 58 ocen. 

Druga to Ilona Przetacznik. Jakiś czas temu miała ocenę w Google 4,1 gwiazdki na 5 ocen. 

Która z nich jest lepszą prawniczką? 

Odpowiedź brzmi: obie są zajebiste. Po prostu jedna dostała więcej pozytywnych ocen, a druga miała pecha dostać jedną gwiazdkę. Na szczęście wyszła na prostą, ale nie obyło się to bez zaangażowania lojalnej społeczności.

Jak masz to ocenić po gwiazdkach z Google? Nijak. 

Tak samo wygląda system ocen na GC. Masz oceny od 1 do 5, liczbę tekstów i % zaakceptowanych/odrzuconych. 

Aktualizacja regulaminu 24.08

W międzyczasie dostałem powyższy komunikat. Coś drgnęło. 

Brak możliwości napisania zgłoszenia

Na Useme czy na Facebooku masz dodatkową broń w postaci zgłoszenia. Zgłoszeniem możesz przekonać potencjalnego pracodawcę, że lepiej nadajesz się do danego zlecenia, niż inni. Możesz też podać swoją stawkę, a nie ślepo akceptować stawkę klienta.

To Twój pierwszy tekst próbny i od tego, czy kupi klienta, zależy zlecenie. 

Na Goodcontent tego nie masz. Widzisz tylko wytyczne, typ tekstu i albo bierzesz tekst, albo czekasz dalej.

Brak opcji negocjacji stawki

Jest oferta, take it or leave it.

Zleceniodawcy nie obchodzi to, czy dobrze piszesz, czy zasługujesz na więcej. On tylko daje zlecenie, ustawia dziadowską stawkę i siema. Bierz albo nie. Mam 10 kopików na Twoje miejsce.

Brak sensownego feedbacku

Po wysłaniu tekstu dostajesz informację, że zaakceptowane, albo krótką odpowiedź, że odrzucone. 

I tyle. Nie wiesz, co było napisane źle, co dobrze, co może zostać, a co jest do poprawy. Nie wynosisz z takiej współpracy nic. Perspektywy rozwoju zerowe. Lepiej zainwestować ten czas w naukę.

Niepewna ochrona piszących

Spotkałem się w sieci z opiniami, że zleceniodawcy niekiedy odrzucają gotowy tekst pod byle pretekstem, a następnie taki odrzucony tekst wykorzystują na stronie, co jest ewidentnym oszustwem.

Przy tych stawkach jest to dla mnie co najmniej żenujące i poniżej jakiejkolwiek krytyki. Orżnąć kogoś na 7 zł… Interes życia.

copywriter Mem z Maską

Można wysłać zgłoszenie odwoławcze do Goodcontent, ale jak ktoś słusznie zauważył, to zleceniodawcy przynoszą kasę na platformę, a nie twórcy, więc administratorzy serwisu nie dokładają wszelkich starań, by dbać o bezpieczeństwo. 

Brak możliwości tworzenia portfolio

Na początku kariery copywritera możliwość uzyskiwania wpisów do portfolio jest ważniejsza niż pieniądze.

A przynajmniej powinna być.

Realizacji z GC nie wykorzystasz do promocji swoich usług. Regulamin tego zabrania.

Limit czasowy

Po rezerwacji zamówienia masz 6 h na wykonanie zlecenia. Dużo? Mało? Nie wiem. Do realizacji zlecenia na precla na 2 k znaków wystarczy w zupełności. Na porządniejszy artykuł na 6-8k znaków może być mało. 

To też pokazuje, że zamawiający nie oczekują nie wiadomo jakiej jakości. Bo jakiej jakości można oczekiwać za 3 zł za 1000 zzs w czasie 6 godzin? 

Tak, wiem, te teksty są tak proste, że się je pisze w godzinę, ale nadal – brakuje tylko bata i dedykowanego poganiacza. 

Niski próg wejścia

To, co jest zaletą, jest tutaj też wadą. Dosłownie każdy może się bić o zamówienia, a że kto pierwszy, ten lepszy, to osoba bez kompetencji może pokonać osobę lepiej kwalifikowaną. 

Największy problem zarabiania na goodcontent – Ludzie nie wiedzą, że można inaczej

Goodcontent ma się dobrze. Jak pisałem wcześniej, mają 20 000 zarejestrowanych copywriterów, a i zamówień przeważnie sporo. Dlaczego portal ma się dobrze, skoro zarobki copywriterów na nim są tak mizerne? 

To proste – pogoń za forsą. Nawet mizerną. 

Co myśli każdy początkujący copywriter?

“Chcę zarabiać kasę z copywritingu”.

Wpisuje w Google “jak zarabiać pieniądze jako copywriter” i czyta wyniki wyszukiwania, które mówią mu między innymi, że na Goodcontent można zarobić. 

I będzie tam siedział, dopóki ktoś mu nie powie, że jego treści są warte więcej niż 5 zł za 1000 zzs

Bo woli się trudzić za te psie pieniądze, zamiast napisać 4-5 tekstów za free, żeby zbudować portfolio i wskoczyć na poziom 15-20 zł/1000 zzs. Nie wspominając o nauce copywritingu.

Mało tego, widziałem w Internecie opinie, że 500-1000 zł miesięcznie z copywritingu to jest dobry wynik. Jeden chłopak zarobił 648 zł za 54 teksty. Czyli 12 zł za tekst. Jeśli to były teksty o długości 500-1000 znaków, to ok, taka stawka dla osoby absolutnie początkującej jest, powiedzmy, zrozumiała.

Ale dla tekstu 2000 zzs to już jest 6 zł za 1000 znaków. I to pod żadnym pozorem nie jest dobra stawka.

Ktoś powie, że zarobił cokolwiek. Mógł wcale nie zarobić.

A propos nauki, jest świetny odcinek podcastu Mała Wielka Firma, gdzie Klaudyna Maciąg wyjaśnia temat w 40 parę minut. Każdy początkujący copywriter powinien przesłuchać.

https://malawielkafirma.pl/jak-zarabiac-na-pisaniu/

“Ok, to jak taki jesteś mądry, gdzie znaleźć klientów, którzy płacą więcej?”

Takie pytanie padło na jednej z grup na FB od człowieka, który nie widzi nic złego w pisaniu za 7 zł/1000 zzs. Tzn. chciałby za więcej, ale nie wie, gdzie znaleźć takich klientów. 

Po pierwsze, Ci klienci nie szukają copywriterów na Goodcontent i generalnie omijają platformy pośredniczące w znajdowaniu copywriterów. Z prostego względu – tam nie ma dobrych copywriterów. 

Być może kogoś teraz obrażam. Być może gdzieś pośród nich jest drugi David Ogilvy i właśnie zgrzyta zębami. 
Słowo do Ciebie: jeśli jesteś zajebistym copywriterem, to uciekaj z Goodcontent. A jeśli nie stać Cię, żeby stamtąd uciec, to nie jesteś dobrym copywriterem.

Klient, który dobrze płaci, szuka jakości i wie, że dobry copywriter w 90% przypadków nie siedzi na etacie czy na platformach, tylko idzie na swoje. Ma firmę, wystawia faktury, obsługuje kilkanaście osób i zbiera pozytywne opinie. 

Po drugie, dobrze płacący klienci często polegają wyłącznie na rekomendacjach. I tu mam na myśli wartościowe rekomendacje od godnych zaufania ludzi, a nie gwiazdki na GC czy innym portalu. 

Po trzecie, dobrze płacący klienci szukają jakości, a nie ceny. Goodcontent jest dla ludzi, którzy szukają właśnie według ceny. Dajesz zlecenie, specyfikację, kwotę i czekasz, aż ktoś zrobi. I albo jest zrobione OK, albo nie. Jak jest OK, to bierzesz. Jak nie jest OK, to odrzucasz. Nie bardzo masz możliwość uprzedniej weryfikacji wykonawcy.

Po czwarte, dobrzy klienci oczekują dobrego portfolio. A jak zbudować dobre portfolio zleceniami na GC, których zgodnie z regulaminem nawet nie możesz nikomu pokazać? 

Często widzę zgłoszenia na zlecenie czy pseudoreklamy na Facebooku podpisane “Mam 900 sprzedanych tekstów na GoodContent”. Ok, ale jakie to teksty? Gdzie one są? To mi nie mówi, jak piszesz, tylko ILE piszesz. A ja nie szukam ilości, tylko jakości, tak?

Po piąte, klient nie powierzy oferty sprzedażowej, landing page czy artykułu specjalistycznego byle komu. Będzie chciał sprawdzić tę osobę, przetestować, zobaczyć dotychczasowe realizacje, może nawet porozmawiać, a nie rzucić ochłap i kto pierwszy ten lepszy. 

Chcesz wiedzieć, gdzie znaleźć klientów? Opisałem 17 sposobów szukania zleceń jako copywriter.

Seowcy nas nie szanują. I mają rację

Bo jak mogą szanować kogoś, kto nie szanuje sam siebie?

Byłem na barcampie SEO Poland w Gdańsku 21.07.2022 r. W klubie studenckim “Mechaniczna Pomarańcza” miałem przyjemność wypić piwo z paroma osobami z branży SEO. Gdy mówiłem, że zajmuję się contentem, uśmiechali się niejako z politowaniem. 

W pełni to rozumiem. Oni znają nas, copywriterów, właśnie z platform jak Goodcontent, gdzie ludzie piszą po 2-3 zł za 1000 zzs. Tym jest dla nich SEO copywriting. Co mają o nas myśleć? Patrzą na nas przez pryzmat wyrobników gotowych do pracy za minimalną stawkę, aby tylko zobaczyć złotówki na koncie. 

To jest godne pożałowania, czy wręcz pogardy. 

copywriterzy walczący o zlecenie mem

Potrzebujesz dorobić? Już lepiej wypełniać ankiety

Miałem w swoim czasie sporo do czynienia z ankietami. Napisałem case study nt. wypełniania ankiet za pieniądze, gdzie przez 3 miesiące wypełniałem wszystkie ankiety jak leci. 

Za 5 minut ankiety w YouGov dostaniesz 50 punktów. 2500 punktów to 100 zł do Allegro, czyli 2 zł za 5 minut roboty. 

2 zł na Goodcontent to 500-1000 znaków ze spacjami, gdzie jeszcze trzeba wstawić jakieś słowa kluczowe. Ogarniesz w 5 minut? Nie sądzę. 

Ankiety możesz wypełniać na telefonie w tramwaju, autobusie, w szkole czy na wykładzie na studiach. Jedną ręką możesz trzymać dziecko, a drugą w telefonie klikać odpowiedzi. Zarobki porównywalne jak na GC, ale robota, powiedziałbym, łatwiejsza. 

Znajdź sobie normalną robotę

Odbieram newsletter od Dakoty Robertsona (możesz się zapisać tutaj). W jednym z maili przeczytałem o tym, że zaczął solidnie zarabiać dopiero wtedy, gdy rzucił pracę.

Jak? 

Najpierw pracował jako ratownik medyczny na platformach wiertniczych. Zrobił kurs za 900$ i dostał pracę, w której przez większość dnia siedział na dupie. 

Kiedy mu się znudziło, zrobił kurs na ochroniarza za 500$, i dostał pracę, w której przez większość dnia siedział na dupie. 

A gdy tak sobie siedział na dupie, uczył się marketingu, copywritingu i pisał. 

W momencie, gdy rzucał robotę, miał już solidny, copywriterski background.

Zawsze to powtarzam na grupach, w Useletterze czy prywatnie – jak potrzebujesz kasy, znajdź robotę. Nie ma najmniejszego sensu upadlać się za grosze na platformach dla czyjejś uciechy i zysku. Nie musisz zaczynać od copywritingu. Chcesz zostać copywriterem? Spoko, poświęć pół roku na naukę i budowę portfolio, a potem atakuj. 

To oczywiste, chcesz pisać za kasę, ale pisząc za takie stawki, prędzej znienawidzisz copywriterski fach, niż wypłyniesz na szerokie wody

I jeśli mi powiesz, że wolisz pisać na Goodcontent za 500 zł miesięcznie, zamiast iść do jakiejkolwiek pracy za 2100 zł, to się nie polubimy. 

“Ok, Daniel, ale skąd w takim razie brać pieniądze na życie?”

Napisałem wcześniej – osraj te zlecenia i znajdź normalną pracę, nawet za minimalną krajową. Im mniej angażująca to będzie robota, tym lepiej. Po pracy (a jeśli możesz, to także w trakcie pracy) ucz się copywritingu, złap kilka zleceń nawet za free, zbuduj portfolio, podnieś kwalifikacje, a wtedy zupełnie inaczej będziesz wyglądać w oczach potencjalnych zleceniodawców. 

Alternatywy dla Goodcontent

Ok, odradzam Ci start na Goodcontent, ale powinienem też dać coś w zamian, nie? W końcu każdy gdzieś zaczynał. Powiem Ci krótko, jak wyglądała moja droga

Pisać uczyłem się na Weryfikatorium. Było to pisanie bardziej literackie niż użytkowe, ale warsztat mi został. Doświadczenie z Weryfikatorium i dwóch lat grania w Leauge of Legends wykorzystałem, żeby dostać pracę zdalną przy pisaniu poradników do gier. Przepracowałem tam dwa lata, zdobyłem umiejętności oraz kilka ciekawych publikacji, które potem dodałem do portfolio. 

Z tym doświadczeniem poszedłem na Useme. Zaczynałem od stawki 360 zł za 40 k znaków (jakieś 9 zł za 1k zzs). Sukcesywnie budowałem portfolio i chłonąłem wiedzę, dzięki czemu jestem tu, gdzie jestem i piszę dla Ciebie.

Etat rzuciłem dopiero w lutym 2023 r.

Etat, staż lub praktyki

Jeśli już koniecznie chcesz zarabiać, pisząc, poszukaj pracy, płatnego stażu lub praktyk. Firma da Ci narzędzia, podszkoli, trochę powyzyskuje i jak już zdobędziesz pierwsze szlify, będziesz mieć z czym iść na rynek copywriterski. 

Taka praca daje niesamowitego boosta, jeśli chodzi o walkę o zlecenia. Możesz dzięki temu, tak jak ja, ominąć Good Content czy Textbookers.

ważne!

Unikaj bezpłatnych praktyk. Darmowe praktyki to możesz sobie zrobić samemu na Youtube. Albo ja Ci zrobię, jak zechcesz opublikować tekst na tej stronie.

Internetowe Portfolio

Stworzyłem tę stronę dla takich osób, jak Ty, które są na początku drogi i nie mają jak zdobyć pierwszych wpisów do portfolio. Zamiast się męczyć i narabiać dla janusza za psie pieniądze, możesz zdobyć wpis, o jakim marzysz. Aplikując na Internetowe Portfolio, zyskujesz:

  • wpis do portfolio, 
  • prawdziwą publikację w Internecie podpisaną Twoim imieniem i nazwiskiem, 
  • możliwość pisania na dowolny temat, 
  • feedback od doświadczonego kolegi, 
  • możliwość uzyskania referencji, 

Pomogę Ci zaistnieć. 

Useme

Useme ma tę przewagę nad Good Content, że pozwala wysłać zgłoszenie, którym możesz spróbować przekonać potencjalnego zleceniodawcę, że się nadajesz. 

Dodatkowo to Ty wstawiasz stawkę, a nie zamawiający. 

Nie działa też zasada “Kto pierwszy, ten lepszy”. 

Nadal w pewnym stopniu działa to jak “Kto tańszy, ten lepszy”, gdy zleceniodawca wybiera wykonawcę zlecenia, ale na zdecydowanie mniejszą skalę, niż na GC. 

Grupy na Facebooku

To jedna z lepszych opcji polowania na zlecenia.

Wpisz:

  • copywriter, 
  • copywriting. 

Dołączaj, gdzie się da, i patrz, co dają. 

Ja należę do takich grup:

Good content grupy na FB

Goodcontent – czy warto? Podsumowanie

Goodcontent zdechło. Jest facet, który ma tam 4000 zł budżetu i chce oddać za 3000, a nikt nie chce wziąć.

Czy Goodcontent odżyje? Wątpię. Wymagałoby to sporej inwestycji zarówno w przyciągnięcie sensownych zleceniodawców, jak i sensownych copywriterów. A to, podejrzewam, biznesowo nie spina się właścicielowi Goodcontent.

WhitePress widziało problem. Co się dało uratować, uratowali poprzez WhitePress Content Premium, i to jest tyle. Teraz pewnie zastanawiają się, co zrobić z trupem – pochować, skremować czy może jeszcze jakoś spieniężyć.

Zastanawiasz się skąd się wzięła i od czego zależy stawka za 1000 zzs? Przeczytaj ten artykuł:

Chcesz coś dodać? Zachęcam do pisania komentarzy.

FAQ – najczęściej zadawane pytania o opinie na temat Goodcontent – czy warto?

Czy z Goodcontent można się utrzymać?

Nie. To znaczy tak, pod warunkiem, że nie potrzebujesz jedzenia, ubrań, nie płacisz za mieszkanie. 
Ale tak całkiem serio za 5 zł pisałem w liceum prace domowe z angielskiego. Szanujmy się.

Jak zarabiać na Goodcontent?

Jeżeli to naprawdę Twoja jedyna opcja zdobycia pieniędzy, to zarejestruj się na portalu i rezerwuj zlecenia. Odrób pańszczyznę i idź na swoje jak najszybciej.

Ile można zarobić na Goodcontent?

Niewiele. Na wyższe stawki trzeba zasłużyć. Średnia stawka, z tego, co liczyłem, to jakieś 3,50 zł/1000 zzs. 1000 znaków pisze się, powiedzmy, pół godziny. To daje 7 zł na godzinę i 56 zł dniówki minus podatek. 20 dni roboczych, weźmiesz coś koło 1000 zł.
Sporo też zależy od szczęścia i tego, czy zdążysz złapać dobrze płatne zlecenie, czy Ci je ktoś zabierze.

Jakie teksty można pisać na Goodcontent?

Wszystko zależy od zleceniodawców. Zamówienia pojawiają się głównie na średniej jakości teksty pisane na potrzeby SEO – artykuły blogowe, wpisy informacyjne, artykuły sponsorowane i opisy produktów oraz kategorii.

Jakie jest minimum do wypłaty na Goodcontent?

Aby zlecić wypłatę na konto bankowe, musisz mieć co najmniej 100 zł na koncie w Goodcontent.

Czy Goodcontent jest bezpieczne?

Tak, zarobionego siana nikt Ci nie zabierze. Problem w tym, że nie zarobisz za dużo.

Podobne wpisy

8 komentarzy

  1. Ważny wpis, ale dwa duże przeoczenia!
    Od momentu rezerwacji masz 6 godzin na realizację zamówienia. Chyba że przekracza ileś znaków, to dają chyba za każde 1000 zzs dodatkowe 30 minut. Ludzkie pany.
    W przykładowym prywatnym zleceniu stawka 5,71 zł jest za cały tekst, który ma co najmniej 2500 zzs. Oznacza to, że maksymalna stawka do osiągnięcia to 2,86 zł za 1000 zzs. O ile nie przekroczysz minimalnej liczby znaków 🙂 Co prawda, możliwy jest napiwek za przekroczenie minimalnej liczby znaków albo jak tekst okaże się wysokiej jakości, ale pewnie nie jest to częsta praktyka.
    Swoją drogą to nazwiska zleceniodawców na GC mogą być wymyślone i nikt się nie przyczepi.
    Do zabawnych zleceń na GoodContent można dodać agencję copywriterską, która chciała wpis sponsorowany o istocie storytellingu w reklamie. Chyba wiemy, na czym będzie polegał model biznesowy 🙂

      1. A mnie się na GC zdarzyło raz ,że zleceniodawca użył mojego tekstu zanim go zakceptowal i zanim dostałam punkty na.konto. Fakt, jak tylko napisałam do GC maila z dowodami odgórnie zaakceptowali tekst i kasę dostałam. I drugi przypadek, niestety odkryty po 3 latach od zaistnienia sytuacji (tylko dlatego, że nie posadziłam nikogo o takie chamstwo). Zleceniodawca odrzucił mój tekst. Byłam wtedy początkująca nie kłóciłam się i nie dopytywałam o powody. Po 3 latach znajduje ten tekst w sieci. Po napisaniu do GC okazuje się, że gościu był aktywny tylko w czasie, gdy wywinął ten numer i nie ma już szans abym te kilka zeta dostała.

  2. Osobiście doświadczyłam sytuacji, kiedy zleceniodawca odrzucił mój tekst, a następnie umieścił go na swojej stronie internetowej. Po moich próbach dochodzenia swojego na GC serwis zablokował moje konto 🙂

    Jeśli chodzi o portfolio, to tak jak napisałeś. Napiszesz zajebisty tekst i co z tego, jak nie możesz się nim pochwalić. Pisałam teksty choćby na bloga Dawida Małychy, a nie mogę umieścić tego w swoim portfolio… Także trochę sad, że wiele copików nadal tam tkwi w nieświadomości, jak bardzo są wyzyskiwani.

  3. Na GoodContent trafiłem przez stronę zarabiaj na pisaniu. Szukałem czegoś, żeby sobie trochę dorobić i trafiłem na copywriting. Ta strona ma dobre pozycjonowanie, bo wyświetla się wysoko w wynikach wyszukiwania. Darmowy e-book wyglądał sensownie, więc zdecydowałem się na płatnego. Opinie klientów też wyglądały spoko. Nie wiedziałem, że były kupione, ale o tym później.
    E-book za 87 zł uczył jak pisać precle. Dziś już bym nie dał się na to nabrać, ale wtedy byłem kompletnie zielony w temacie.
    Autor opisywał w nim jak się zarejestrować na wszystkich 3 portalach dla copy:

      GoodContent
      Textbookers
      Giełda Tekstów

    Dostałem się do wszystkich 3, ale pisać zacząłem na GC. Zarobiłem tam kilka stówek i uciekłem czym prędzej.
    Odnośnie kupionych opinii:
    Każdy kto po kupnie e-booka napisze opinię dostaje gratis. Co prawda autor nie uzależnia gratisu od treści opinii, ale zasada wzajemności tak działa, że wszystkie wpisy są w samych superlatywach.
    Drugie miejsce, w którym zachwalane jest GC to kurs Kuby Karamary. Gość ma dobry marketing, ale moim zdaniem kurs nie warty jego ceny. Sam nie kupiłem, ale jak wyznacznikiem sukcesu po przerobieniu kursu jest trafienie na GC i zarobienie tam 700-800 zł miesięcznie to dziękuję za taką ofertę.
    I teraz się nie dziwię, że copy którzy na GC zarabiali 2-4 zł za 1k zzs, a trafiają później do agencji płacących 8-10 zł to myślą, że złapali Pana Boga za nogi.
    A taki Kuba w swoich nagraniach na YT twierdzi , że to dobra stawka. Może za precle tak. Gdzieś się spotkałem z określeniem „SEO wysrywy” i to chyba najlepiej oddaje charakter tych tekstów. I nic dziwnego, że potem Seowcy nie szanują copy.
    Z tym że agencje te marne 10 zł nie płacą za precle tylko za zapleczówki i artykuły blogowe.
    Więc jeśli to jest wyzysk to jak nazwać to co się dzieje na GoodContent?

  4. Chciałam spróbować swoich sił w pisaniu tekstów na zlecenie. Taka mała odskocznia od mojej „pisarskiej” codzienności. Byłam też bardzo ciekawa jak działa taka platforma. Zaciągnęłam się w połowie października. Z uwagi na uwłaczające stawki- to najlepsze określenie – sięgałam po tematy, które wzbudzały moje zainteresowanie (w październiku było w czym wybierać). Wypłaciłam sobie 109 zł z groszami i nabiłam ponad 60 na kolejny miesiąc, bo parłam wytrwale do granicy magicznej dwudziestki, wiedziona ciekawością, co czeka za kurtyną. A czekała…irytacja, bo dopiero po dwudziestu tekstach dowiedziałam się, że warunkiem „zaszczytu wstąpienia” w wyższe widełki jest średnia ocen przekraczająca 4,75. Poczułam się jak w szkole. Pominę fakt, że nie wystawiono ocen z około 65 % tego, co napisałam, bo ci którzy ich nie wystawili, mają w statystykach klienta „-”w tej rubryce. Akceptują, czasem nawet poproszą o jakąś poprawkę – SEO najważniejsze- i tyle. Ale pominę, bo powinnam zostać w blokach startowych po pierwszym tekście. Za uwłaczającą kasę, porwałam się na świetny temat. Wymagania klienta z kosmosu – Może dlatego, że temat o Kosmosie? – ale co tam. Nie wyrobiłam się w czasie, bo chciałam rzetelnie i z sensem. A jak zabrakło mi trochę tych „zzs”, to postawiłam brakujące – bez wymaganych nie prześlę – i pozwoliłam sobie na uwagę, że takie oczekiwania powinny być skierowane do copywriterów w wyższej stawce. Efekt? Oburzenie klienta, odrzucenie tekstu i jedynka. A przecież wystarczyło nic nie wysłać -w mojej statystyce byłoby „porzucony 1” – ale ja dopiero poznawałam ten mechanizm, a że mam już swoje lata… Gdyby wiedziała o warunku, poprzestałbym na liczbie tekstów gwarantujących próg wypłaty, bo mimo wszystko chciałam spróbować swoich sił. Ale wtedy odpuściłam. Udowodniłam sobie, że pisanie na akord nie jest dla mnie. Nie jestem wszechwiedząca, piszę wyłącznie z mojej potrzeby, a przy tym uważam, że należy cenić swoją robotę. Mogę poświecić dużo czasu na tekst, ale wkurzają mnie stawki za zzs, a nie za moją pracę. Rachunek, który otrzymałam, obejmował przecież umowę o wyszczególnione „dzieła”.
    Stawki na platformie są takie a nie inne, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto za takie napisze. Jakość wielu tekstów, ilość powtórzeń pewnych fraz, z którymi mamy do czynienia jako odbiorcy, właśnie z tego wynika.
    Program partnerski GC kusi zarówno klientów jak i copywriterów. Kto najlepiej może zarobić, korzystając z GC? W mojej ocenie jej klienci. Kto zleca pisanie tekstów? Rzadko klient indywidualny, któremu naprawdę zależy na jakości. Mnie trafił się taki jeden i było mi bardzo miło, że ocenił moją pracę. W większości to przedstawiciele firm, agencji zajmujących się usługami e-commerce, pozycjonowaniem, realizujący konkretne zlecenia swoich klientów.
    17-procentowa prowizja od każdego tekstu też da niezła sumkę, ale skoro ktoś wpadł na taki pomysł… Każda platforma to przecież biznes, dlatego zdecydowałam, że jednak rozliczę i ten mój, zawieszony. Brakuje mi jakieś cztery złote (netto) do jego zamknięcia, ale czekam na odpowiedni temat. I wcale mi się nie spieszy.

  5. Jest rok 2024 i to fakt, na GoodContent.pl jest coraz większy wyzysk. Co gorsza, trafiają się klienci bardzo sprytni. Otóż zlecają napisanie tekstu w systemie zewnętrznym, jak Contadu. Taki tekst w goodcontent.pl odrzucają, a okazuje się, że tekst w systemie zewnętrznym pozostaje… Dobry pomysł na wykorzystywanie ludzi. Co gorsza, nieuczciwi copywriterzy też potrafią taki tekst wykorzystać, rozbudować i dodać jako swój. Klienci zrobili się strasznie nieuczciwi. Zaczynałam w okresie pandemii i było wtedy naprawdę ok. Potem zleceń coraz mniej. Klienci potrafią odrzucić tekst z naprawdę wydumanych i nieprawdziwych powodów. Za stawki poniżej ludzkiej godności jeszcze wciskają copywriterom lipne opinie, co do tekstu. Łukasz R., Adam M., czy Piotr L., Piotr S. Na tych Panów trzeba uważać, jeżeli ktoś szanuje siebie i swój czas. Co gorsza właściciele goodcontent.pl nie robią nic, aby stawki za teksty były godziwe. Nie robią nic, aby przywrócić platformie jej prawdziwy sens.

    1. Właściciele nic nie robią, bo nie jest w ich interesie to, żeby stawki były wysokie. GoodContent powstało jako portal dla seowców do zamawiania precli i zapleczówek i nie jest niczym więcej. To nigdy nie był i nie będzie portal dla copywriterów.
      Co do oszukiwania – rób screenshoty albo nagrywaj ekran w trakcie tworzenia. Następnie pilnuj czy tekst pojawi się w sieci. Docelowo oni chcą, żeby te teksty pod linka się indeksowały, więc im zależy, żeby się w Google pojawiły. A jak się pojawią, to idziesz z pretensjami do GC.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *